Hej dziewczyny! :)
Po pierwsze BARDZO BARDZO BARDZO przepraszam za kolejną nieobecność.. Jak pisałam ostatnio jestem w Londynie, pracowałam, odwiedzałam znajomych i nawet nie bardzo siedziałam przy komputerze :(
Jakiś czas temu otrzymałam prośbę o napisanie notki dotyczącej pielęgnacji mojej skóry. Wydaje mi się,że nic nowego nie wniosę ale może się mylę. Tak więc przechodzę do rzeczy :)
Mam cerę zupełnie nieokreśloną. Wydaje mi się,że mieszaną ale nie jestem pewna. Powiedziałabym raczej,że połowę miesiąca jest normalna, nie mam z nią żadnych problemów- zero pryszczy,swiecenia się buzi itp. , a przez kolejną połowę wygląda koszmarnie- pełno (nie)przyjacielskich stworków,świeci się niemiłosiernie..
Nie używam wielu kosmetyków pielęgnacyjnych, mam młodą skórę i nie czuję potrzeby faszerowania jej nie wiadomo jaką jej ilością, używam tych kosmetyków, które dobrze wpływają na moją cerę.
Codziennie rano i wieczorem myję twarz żelem albo micelarnym BeBeauty albo Neutrogeny z różowym grejpfrutem. Zmywam nim makijaż i wszelkie zabrudzenia, oba w tej funkcji dobrze się spisują. Ostatnio coraz częściej z lenistwa do zmywania makijażu używam chusteczek przeróżnych firm ale moim faworytem są różowe Johnson&Johnson. Kiedyś do codziennego oczyszczania twarzy używałam szmatki muślinowej- przez dłuższy czas mi odpowiadała, jednak po jakimś czasie zaczęła mi podrażniać mocno buzie, gdy przestałam jej używać od razu się polepszyło :)
Następnym krokiem jest tonik. Bardzo lubię te Garniera świetnie nawilżaja, koja i odświeżają skórę. Rano używam zielonego z winogronem, wieczorem tego z ekstraktem z rózy.
Kremy do twarzy muszę dobierać bardzo ostrożnie. To jedyny kosmetyk, w którym x razy sprawdzam skład zanim nałożę na twarz. Absolutnie nie może zawierać parafiny i innych olei mineralnych bo wtedy moja twarz wygląda jak pole minowe. Odkryłam,że najlepiej służą mi te przeznaczone dla dzieci bo nie pchają w nie parafiny, parabenów i innych pierdół,które tak mi szkodzą. Wcześniej używałam migdałowego kremu Hipp, który spisywał się rewelacyjnie, jednak nie mogę go NIGDZIE znaleźć i bardzo nad tym ubolewałam.. Ale jego godnym nastepcą jest żółty Johnson's baby- idealnie nadaje się pod makijaż bo błyskawicznie się wchłania. Jak już wcześniej wspominałam moja cera jest zmienna i gdy czasami moja cera jest bardzo sucha do powyższego kremu dodaję kroplę olejku migdałowego i ten naprawdę działa cuda :) moja skóra jest po nim cuuudownie miękka i nawilżona.
Dwa razy w tygodniu robię peeling- moje ulubione to morelowy St Ives ( mam wersję na przebarwienia z kwasem salicylowym) i miętowy Queen Helene, używam ich naprzemian ;) Możecie się spytać czemu tak często- cóż uwielbiam te uczucie gładkiej, miękkiej buzi po wykonaniu peelingu a taka częstotliwość mi nie szkodzi, więc czemu nie ;)
Jeżeli chodzi o maseczki to raz na jakiś czas wykonuję te cebulową, o której pisałam parę postów temu, lubię też tę aspirynową(wersja z jogurtem naturalnym) Czasem też nakładam sobię zwyczajnie miód na twarz, ładnie wygładza,zmiękcza i oczyszcza cerę.
Z drogeryjnych masek lubię maskę z zieloną glinką Nuno, anty-stresową i oczyszczającą Ziaji, Hot&Cold Under Twenty i duet peelingu enzymatycznego z maską od Perfecty. Ostatnio zakochałam się w maseczce Queen Helene Avocado&Grapefruit która naprawdę świetnie oczyszcza i wygładza cerę, wydaje mi się,że ma też wpływ na te moje nieszczęsne niedoskonałości ;)
Kiedy wyskakują mi jakieś niespodzianki( czyli dosyć często) nakładam na nie roll on Garniera(cudo!), Acnefan lub ewentualnie pastę cynkową.
Jak widzicie jakoś szczególnie w tej kwestii się nie staram,nie robię żadnych niezwykłych zabiegów ;) Nie przyjmuję,żadnych doustnych suplementów- raz próbowałam łykać bratek ale gdy po jakims czasie przeczytałam,ze przed oczyszczeniem cery nastepuje wysyp, natychmiast przestałam. Jedyne na czym bardzo się skupiam to żeby kosmetyki,których używam nie zawierały parafiny, parabenów, konserwantów a przede wszystkim alkoholu denaturowego i to się tyczy nie tylko pielęgnacji buzi ale też ciała i włosów. Kiedy byłam młodsza, wiecie pierwsze pryszcze itd używałam tych wszystkich kosmetyków do cery trądzikowej- jakieś żele, toniki, kremy... Czasem nawet smarowałam twarz spirytusem salicylowym, ach jaka ja głupia byłam ;))) Moja cera wyglądała jeszcze gorzej a to dlatego,że alkohol jasne wysusza nam te wypryski ale także zmywa cała warstwę sebum,która chroni nasza skórę. W efekcie wytwarza nam ona go więcej a co za tym idzie więcej syfków ;) Pewnie i tak każdy to wie, ale wyczulam na swoje błędy z przeszłości.
Przyznam,że teraz jestem w miarę ze swojej cery zadowolona, nie jest zbytnio problematyczna i wymagająca :)
No i to by było na tyle :)
A jak Wy pielęgnujecie swoją cerę?
Buziaki,