poniedziałek, 30 lipca 2012

Pielęgnacja mojej cery

Hej dziewczyny! :)
Po pierwsze BARDZO BARDZO BARDZO przepraszam za kolejną nieobecność.. Jak pisałam ostatnio jestem w Londynie, pracowałam, odwiedzałam znajomych i nawet nie bardzo siedziałam przy komputerze :(

Jakiś czas temu otrzymałam prośbę o napisanie notki dotyczącej pielęgnacji mojej skóry. Wydaje mi się,że nic nowego nie wniosę ale może się mylę. Tak więc przechodzę do rzeczy :)


Mam cerę zupełnie nieokreśloną. Wydaje mi się,że mieszaną ale nie jestem pewna. Powiedziałabym raczej,że połowę miesiąca jest normalna, nie mam z nią żadnych problemów- zero pryszczy,swiecenia się buzi itp. , a przez kolejną połowę wygląda koszmarnie- pełno (nie)przyjacielskich stworków,świeci się niemiłosiernie..
Nie używam wielu kosmetyków pielęgnacyjnych, mam młodą skórę i nie czuję potrzeby faszerowania jej nie wiadomo jaką jej ilością, używam tych kosmetyków, które dobrze wpływają na moją cerę.


Codziennie rano i wieczorem myję twarz żelem albo micelarnym BeBeauty albo Neutrogeny z różowym grejpfrutem. Zmywam nim makijaż i wszelkie zabrudzenia, oba w tej funkcji dobrze się spisują. Ostatnio coraz częściej z lenistwa do zmywania makijażu używam chusteczek przeróżnych firm ale moim faworytem są różowe Johnson&Johnson. Kiedyś do codziennego oczyszczania twarzy używałam szmatki muślinowej- przez dłuższy czas mi odpowiadała, jednak po jakimś czasie zaczęła mi podrażniać mocno buzie, gdy przestałam jej używać od razu się polepszyło :)



Następnym krokiem jest tonik. Bardzo lubię te Garniera świetnie nawilżaja, koja i odświeżają skórę. Rano używam zielonego z winogronem, wieczorem tego z ekstraktem z rózy.



Kremy do twarzy muszę dobierać bardzo ostrożnie. To jedyny kosmetyk, w którym x razy sprawdzam skład zanim nałożę na twarz. Absolutnie nie może zawierać parafiny i innych olei mineralnych bo wtedy moja twarz wygląda jak pole minowe. Odkryłam,że najlepiej służą mi te przeznaczone dla dzieci bo nie pchają w nie parafiny, parabenów i innych pierdół,które tak mi szkodzą. Wcześniej używałam migdałowego kremu Hipp, który spisywał się rewelacyjnie, jednak nie mogę go NIGDZIE znaleźć i bardzo nad tym ubolewałam.. Ale jego godnym nastepcą jest żółty Johnson's baby- idealnie nadaje się pod makijaż bo błyskawicznie się wchłania. Jak już wcześniej wspominałam moja cera jest zmienna i gdy czasami moja cera jest bardzo sucha do powyższego kremu dodaję kroplę olejku migdałowego i ten naprawdę działa cuda :) moja skóra jest po nim cuuudownie miękka i nawilżona.

Dwa razy w tygodniu robię peeling- moje ulubione to morelowy St Ives ( mam wersję na przebarwienia z kwasem salicylowym) i miętowy Queen Helene, używam ich naprzemian ;) Możecie się spytać czemu tak często- cóż uwielbiam te uczucie gładkiej, miękkiej buzi po wykonaniu peelingu a  taka częstotliwość mi nie szkodzi, więc czemu nie ;)
Jeżeli chodzi o maseczki to raz na jakiś czas wykonuję te cebulową, o której pisałam parę postów temu, lubię też tę aspirynową(wersja z jogurtem naturalnym) Czasem też nakładam sobię zwyczajnie miód na twarz, ładnie wygładza,zmiękcza i oczyszcza cerę.
Z drogeryjnych masek lubię maskę z zieloną glinką Nuno, anty-stresową i oczyszczającą Ziaji, Hot&Cold Under Twenty i duet peelingu enzymatycznego z maską od Perfecty. Ostatnio zakochałam się w maseczce Queen Helene Avocado&Grapefruit która naprawdę świetnie oczyszcza i wygładza cerę, wydaje mi się,że ma też wpływ na te moje nieszczęsne niedoskonałości ;)


Kiedy wyskakują mi jakieś niespodzianki( czyli dosyć często) nakładam na nie roll on Garniera(cudo!), Acnefan lub ewentualnie pastę cynkową.

Jak widzicie jakoś szczególnie w tej kwestii się nie staram,nie robię żadnych niezwykłych zabiegów ;) Nie przyjmuję,żadnych doustnych suplementów- raz próbowałam łykać bratek ale gdy po jakims czasie przeczytałam,ze przed oczyszczeniem cery nastepuje wysyp, natychmiast przestałam. Jedyne na czym bardzo się skupiam to żeby kosmetyki,których używam nie zawierały parafiny, parabenów, konserwantów a przede wszystkim alkoholu denaturowego i to się tyczy nie tylko pielęgnacji buzi ale też ciała i włosów. Kiedy byłam młodsza, wiecie pierwsze pryszcze itd używałam tych wszystkich kosmetyków do cery trądzikowej- jakieś żele, toniki, kremy... Czasem nawet smarowałam twarz spirytusem salicylowym, ach jaka ja głupia byłam ;)))  Moja cera wyglądała jeszcze gorzej a to dlatego,że alkohol jasne wysusza nam te wypryski ale także zmywa cała warstwę sebum,która chroni nasza skórę. W efekcie wytwarza nam ona go więcej a co za tym idzie więcej syfków ;) Pewnie i tak każdy to wie, ale wyczulam na swoje błędy z przeszłości.

 Przyznam,że teraz jestem w miarę ze swojej cery zadowolona, nie jest zbytnio problematyczna i wymagająca :)

No i to by było na tyle :)
A jak Wy pielęgnujecie swoją cerę?

Buziaki,



poniedziałek, 2 lipca 2012

Londyn!

Hej kochane!
Przepraszam za chwilę nieobecności! Wytłumaczę się tym,że od kilku dni jestem w Londynie i korzystam na całego ;)) Mam wakacje tak więc, też więcej czasu dla bloga- mam przynajmniej taką nadzieję ;) Od środy zaczynam także tutaj pracę, dlatego baaardzo się denerwuję.. Trzymajcie kciuki!

Buziaki,

piątek, 22 czerwca 2012

Niebo usłane...lampionami, czyli Noc Kupały :)

Hej dziewczyny!
Wczoraj w Poznaniu obchodzone było święto zwane Nocą Kupały. Jest to słowiańskie święto związane z letnim przesileniem słońca, obchodzone w najkrótszą noc w roku, czyli najczęściej z 21 na 22 czerwca. To także miła okazja dla zakochanych ponieważ Noc Kupały jest właśnie ich świętem. Ja tam zakochana nie jestem, ale również się tam wybrałam razem z przyjaciółkami :)
Według mnie to naprawdę piękne, magiczne wydarzenie i jeśli ma się taką możliwość warto to zobaczyć :)






A tu nasz odlatuje ;))

To akurat mi wyszło przez przypadek, takie spadające gwiazdy :D
A tutaj filmik wykonany przez moją przyjaciółkę :)

http://www.youtube.com/watch?v=v_ygqBV7ksw&feature=g-upl

A tak poza tematem, to chciałam się pochwalić,że moja sunia urodziła :) 5 uroczych szczeniaczków i to z nimi ostatnio spędzam mnóstwo czasu - naprawdę ciężko się od nich odkleić seseses ;))))

kłócą się o miejsce ;)))


I mają jeszcze zamknięte oczka, czekam aż je otworzą :)


Jak widzicie w zasadzie tylko jedza, leżą i jedza ;)) Ale i tak są przeurocze ;))

Życzę Wam miłego weekendu!
Buziaki,

piątek, 15 czerwca 2012

Do ciała tylko Ziaja :)

Hej dziewczyny!

Dzisiaj chciałam Wam troche poopowiadać o moich kosmetykach do ciała.  Na rynku mamy mnóstwo balsamów, mleczek, masełek i innych pierdół do ciała..Uwielbiam te wszystkie zapachy, różne konsystencje- latem lekkie mleczka, zimą gęste nawilżające masła. Tyle przecież ich na rynku, wielu firm, ale ja w zasadzie kupuję tylko te od Ziaji. Jasne, zdarzają się odstępstwa, ale zawsze pokornie wracam do naszej rodzimej firmy. Szczególnym uwielbieniem darzę masło kakaowe, które od wielu lat poprostu musi stać u mnie na półce, o każdej porze roku. Oto mój mały Ziajkowy zbiór:



Jak już wcześniej wspomniałam mój niekwestionowany numer 1 wśród kosmetyków do ciała. Świetnie nawilża i obłędnie pachnie. Chociaż nie przepadam za parafiną, to akurat w takich produktach mi nie przeszkadza. Zawsze gdy się nim smaruję przypomina mi się słoneczne lato :) Gdy już zdarza mi sie opalać to biorę go na plażę, albo jego inną wersję- przyspieszacz opalania i przyznam,że naprawdę widać różnicę przy opalaniu z nim i bez niego.


Masła od Ziaji są dobre latem, wbrew pozorom są bardzo lekkie i szybko się wchłaniają. Wersji tego masła jest mnóstwo: oliwkowe, bursztynowe, waniliowe, kozie mleko, kakaowe,opalizujące, pomarańczowe, kokosowe i sopot spa. Nie przetestowałam jeszcze wszystkich, bo tak rzadko się smaruję,że zajęło by mi to chyba z 2 lata, ale kiedyś napewno ;) 2 ostatnie mam w swojej kolekcji i bardzo je lubię :)


Mam jeszcze balsam brązujący i jest bardzo fajny, chociaż nie tak dobry jak ten od Lirene. Niedługo zrobię porównanie tych balsamów i napiszę o nim coś więcej :)

A czy Wy macie jakąś ulubioną markę w kwestii pielegnacji ciała? Czy raczej używacie różnorodnych produktów wielu firm?

Pozdrawiam,

sobota, 9 czerwca 2012

Efekt farbowania Londa Naturals 13/8 miodowy blond


Hej kochane!
Tak jak obiecałam dzisiaj post o moim farbowaniu. Jak wiecie od dawna chodziła za mną myśl o przyciemnieniu włosów. Ostatnim razem się nie udało, ale podjęłam kolejną próbę. I cóż jestem zadowolona. Wprawdzie na początku efekt zupełnie mi się nie spodobał- włosy były brązowoszare, ale teraz już jest ok :)









Jak widzicie mam sporo blond pasemek, i pewnie niedługo kolor się wypłucze, choć mam nadzieje,ze nie bo mi sie podoba ;) Farba nie zmieniła nic w stanie moich włosów- nie sa bardziej suche ani zniszczone niż były wcześniej.

I co myślicie?

Pozdrawiam,

czwartek, 7 czerwca 2012

Promocje w Rossmanie!

Hej kochane!
Przepraszam za moją naprawdę długą nieobecność. Tymczasowo straciłam wogóle ochotę na wszystko, nas prowadzenie bloga również, ale na szczęście mi to minęło :) Nie przedłużając, w dzisiejszej notce chciałabym Wam przedstawić promocje obowiązujące teraz w Rossmannie, który normalnie zaszalał w tym miesiącu ;D

 Oto nadchodząca rossmanowska gazetka:
http://www.rossnet.pl/imagesrossnet/Magazines/73/m73-rossmann.pdf
Promocje są naprawdę kuszące, chyba nie widziałam jeszcze tak fajnej gazetki Rossmana :D Szkoda,że większość promocji obowiązuje tylko w jeden dzień i żeby kupić niektóre produkty trzeba trochę poczekać :c

Na co szczególnie według mnie warto zwrócić uwagę:
Limitowanka Essence A New League, być może będzie tak jak w Niemczech co miesiąc nowa ;)
puder Healthy Balance od Bourjois za 21,99
odżywka do paznokci Eveline  ( diamentowa to przecież cudo) za 6,29
pędzle Ecotools za 14,99
podkład i puder Skinmatch Astora za 23,99 i 17,49
podkład Lumi Magique L'oreala za 27,99
Mascara Mega Volume Collagene L'oreala za 22,49
no i moja ukochana maskara 2000 calorie Max Factora za uwaga.... 14,99! tej cenie napewno się nie oprę szkoda,że dopiero 28 czerwca :D
 i wiele wiele innych ciekawych promocji, myślę,że każdy sobie coś ciekawego znajdzie :)
 a dla mam lub tych,,które tak jak ja lubią używać produktów dla dzieci dużo promocji na takie kosmeyki w tej gazetce : http://www.rossnet.pl/imagesrossnet/Magazines/72/m72-rossmann.pdf

Dodatkowo chciałabym Was poinformować,że jeżeli kupicie Claudię za 1,99 otrzymacie 25% zniżki do Natury wprawdzie tylko na jeden produkt, ale kupując np. podkład czy perfumy można sporo zaoszczedzić.

Gazetkę drogerii Natura możecie obejrzeć tu:
 http://drogerienatura.p/aktualna_gazetka_promocyjna/
Być może wybierzecie coś dla siebie ;)

W następnej notce pokaże Wam efekt mojego ostatniego farbowania :)

Buziaki,

sobota, 12 maja 2012

Zwalcz pryszcz! : Maseczka cebulowa

Hej dziewczyny!
Dzisiaj chcę się z Wami podzielić przepisem na maseczkę,która przynajmniej w moim przypadku, bardzo pomaga na wszelkiego rodzaju niespodzianki, z którymi ostatnio mam dość często do czynienia. Jest to maseczka z cebuli. Przyznam,że nie należy ona do najprzyjemniejszych dlatego dość rzadko ją robię. Jednak nie można odmówić jej tego,że jest skuteczna. Wyciąga podskórne pryszcze na wierzch, dzięki temu szybciej znikają a te już istniejące "na powierzchni" skutecznie niweluje. Oczywiście jej działania nie zauważymy po 1 razie( no w sumie ja jakieś widzę) ale po kilku napewno. Skóra jest oczyszczona i gładka.

A jak ją przygotować?
Należy zetrzeć małą cebulę na tarce i wymieszać z glinkową maseczką lub mąką ziemniaczaną- ot cała filozofia. Ja do swojej użyłam maseczki z Ziaji nuno
A tak już wygląda gotowa maseczka

Trzymamy ją na twarzyokoło 20 minut lub chociaż tyle ile wytrzymamy. Przyznam,że nie jest to maseczka dla wrażliwych osób- może piec, troche podrażniać a z pewnością baaardzo szczypie w oczy, w końcu to cebula ;) Można ją nakładać na całą twarz ale i punktowo.  Potem twarz może trochę nieprzyjemnie pachnieć, więc lepiej nie umawiać się na żadne randki ;)

Ja zdecydowanie widzę efekty, polecam wypróbowania! A może już robiłyście sobie taką maseczkę? Lub znacie inne o podobnym działaniu? Dajcie znać!

Pozdrawiam,

niedziela, 6 maja 2012

niewielka zmiana, czyli farbowanie Londa Professional 9.0

Witam, po raz 2gi dziś :)
Od dłuższego czasu chodzi za mną chęć na zmianę. A wiadomo,że jak nie wiemy od czego zacząc to zaczynamy od włosów ;) Moje cóż, pozostawiają wiele do życzenia.. Są już bardzo zniszczone( co zobaczycie za chwilę na zdjęciach) i wymagają wizyty u fryzjera, do którego wybieram się w najbliższym czasie. Przestał podobać mi się także mój kolor- opaliłam się trochę i w swoich włosach wyglądam strasznie sztucznie. Postanowiłam je więc trochę przyciemnićWybrałam się ostatnio do sklepu fryzjerskiego z zamiarem kupienia ciemnej farby- i cóż żałuję,że tego nie zrobiłam. Stanęło jednak na blondzie na poziomie 9.0 czyli mniej więcej ton ciemniejszy od mojego poprzedniego.



Farba sama w sobie jest w porządku- nic nie szczypie, łatwo się nakłada, nie spływa, zapach mimo amoniaku nie jest tragiczny. Nie wiem co na to wpływało,czy moje włosy dużo się zmieniły od poprzedniego farbowania czy sama farba- wsiąkła ona we włosy. Zaraz po przyłożeniu pędzla farba wsiąkała we włosy uniemożliwiając dalsze jej nałożenie. Cóż, widać mam już tak zniszczone włosy,że nawet farbę piją ;)

Tak wygląda na włosach

 Nie zwracajcie uwagi na końcówki , bo są tragiczne, wiem że musze je sporo podciąć no i włosy nieuczesane ;)

Nie widzę dużej zmiany- ale to moja wina, bo wybrałam za jasną farbę. W dodatku wyszła troche szaro- a nie powinna w końcu to natura a nie farba popielata. No cóż jeszcze w tym miesiącu czeka mnie farbowanie na mój naturalny ciemny blond. Jasne włosy już zupełnie do mnie nie przemawiają ;)

Pozdrawiam,

O nadmiernym kupowaniu słów kilka

 Hej kochane!

Ostatnio przeglądając Wasze blogi zdałam sobie sprawę,że tak naprawdę to nie mam wcale tak dużo kosmetyków jak mówią mi rodzice. Fakt jest ich sporo, ale gdy mam coś wyrzucić to zwyczajnie nie wiem co, bo wszystkiego używam. Nigdy też nie kupowałam, ani nie kupuję kosmetyków, które nie są mi potrzebne ale być może kiedyś się przydadzą a są np. na promocji. Zazwyczaj kupuję coś tylko wtedy gdy mi się skończy lub mam ochotę wypróbować coś nowego- to tyczy się głównie tuszy do rzęs bo mam ich całkiem sporo ale wszytkich używam :D I właśnie tak myślę- czy tylko ja jestem taka "dziwna"? Nie widzę potrzeby w kupowaniu trzeciej pomadki o takim samym kolorze lub lakieru który w zasadzie niczym się nie różni od tego co już mam tylko mi się spodobał. Nie widzę też sensu w wykupowaniu masowo wszystkich limitowanek, czy to Maca czy to Essence- nie lepiej coś co nam się przyda zamiast wykupywać całą kolekcję?
Oczywiście nikogo tutaj nie neguję- każdy robi to na co ma ochotę, kupuje co chce. Jeżeli dana bloggerka twierdzi,że chce to kupić to nawet lepiej dla innych- ona na własnej skórze przetestuje produkt i powie nam czy warto.
Podczas gdy ja w życiu nie wydałabym tyle kasy na np. cienie Diora czy Chanel to widzę osoby kupujące po 3 paletki bo były na przecenie. I co w tym złego? Otóż nic ;) Zastanawia mnie tylko czy są dziewczyny,które myślą tak samo jak ja- zanim coś kupią przemyślą 5 razy czy aby napewno im się to przyda. Czy aby napewno potrzebny mi jest kolejny cień który wygląda niemal tak samo jak ten który mam w kosmetyczce?

Inną kwestią jest kupowanie np. wielu podkładów czy kremów do twarzy lub innych produktów do pielęgnacji cery. Pewnie nie tylko ja spotykam się z problemem gdy jednego dnia mojej cerze pasuje zupełnie co innego niż parę dni temu. Czym innym jest także poszukiwanie swojego ideału np. podkładu, który jest bardzo ważnym kosmetykiem i trzeba go ostrożnie dobrać by nie zrobił nam krzywdy. 

Jednak co zrobić kiedy mamy już tak dużo kosmetyków, bardzo do siebie podobnych i nie mamy co z nimi robić? Niektóre dziewczyny stawiają sobie ograniczenia,że nie kupią niczego dopóki nie wykończą chociażby połowy tego co mają. Inne organizują tzw wymianki na blogach- dziewczyny wystawiają kosmetyk "bo mam już taki sam a ten mi się kurzy". Fakt to są dobre sposoby ale ja chyba wolę całkowicie tego uniknąć ;)  Nie lubię gdy coś leży nieużywane. Zawsze chyba lepiej przemyśleć swój zakup. Teraz coś mi się podoba a za 2 tygodnie będzie leżało w szufladzie no bo przecież mam już w zasadzie takie samo. Pół biedy jak to jest lakier czy cień za 10 zł gorzej jeżeli coś oscylującego w granicach np 100 zł  i wtedy nam zwyczajnie żal wydanych pieniędzy.

A czy Wy myślicie podobnie do mnie czy raczej bierzecie wszystko co Wam wpadnie w oko? Chętnie poczytam jak to z Wami jest ;)

Pozdrawiam,


poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Max Factor 2000 Calorie

Witam :)
Jak wiecie jestem maniaczką wszelkich tuszy do rzęs i uwielbiam testować nowości, jednak dziś chciałabym Wam przedstawić tusz,który jest już ze mna bardzo długo, mianowicie 2000 Calorie od Max Factora.
Bardzo dawno temu gdy byłam dużo młodsza znalazłam ten oto tusz w kosmetyczce mojej babci, która mimo,że miała krótkie rzęsy to dzięki niemu wyglądały jak firanki. Mi oczywiście się nie udało uzyskać takiego efektu,no ale patrzac na to,że miałam może 10 lat to chyba nawet dobrze ;)
Jakiś czas temu będąc w drogerii przypomniało mi sie o nim i go kupiłam. Na początku stwierdziłam,że nie różni się niczym od mojego wtedy ulubionego Collosala, lecz zauważyłam,że mimo że malują podobnie( jednak szczoteczka maybelline jest wygodniejsza) to 2000 calorie się nie kruszy i nie osypuje w przeciwienstwie do tamtego. No ale to nie miało być porównanie tylko recenzja jednego tuszu a wiec:


Opis producenta:

Max Factor 2000 Calorie Dramatic Look to super pogrubiający tusz, dzięki któremu rzęsy stają się widocznie grubsze nawet o 300%!
Mascara 2000 Calorie zawiera składniki zawierające specjalnie dobrane polimery, odżywiające i wzmacniające rzęsy, czyniąc je jednocześnie bardziej elastycznymi dzieki czemu nie kruszy się. Naturalne woski zawarte w formule powodują, iż mascara jest odporna na działanie wysokich temperatur.
Doskonale zaprojektowana szczoteczka pozwala na zaaplikowanie zawsze odpowiedniej ilości tuszu i osiągnięcia pożądanego efektu. Polecana jest dla osób o wrażliwych oczach oraz dla osób noszących soczewki kontaktowe. Bezzapachowa.
Testowane dermatologicznie.

Według mnie:

+ładna,głęboka czerń
+ świetnie wydłuża
+POGRUBIA!
+nie kruszy i nie osypuje sie
+można nałożyć wiele warstw i mimo tego nie uzyskamy efektu pajęczych nóżek


+/-średniej wielkości szczoteczka,którą nie można sobie zrobić krzywdy- nie przeszkadza mi ale preferuję te większe


-trzeba odczekać jakiś czas aż zgęstnieje, ale wtedy jest niemalże idealny ( tak jest akurat w przypadku każdego tuszu jaki posiadam, wolę te gęstsze bo lepiej pogrubiają)



1 warstwa

2 warstwa
3 warstwa


4 warstwa
 Jest to jeden z moich ulubionych tuszy, których w sumie mam wiele i używam na zmianę w zależności od makijażu danego dnia, ten sprawdza sie świetnie gdy przede wszystkim chce podkreślić oczy a nie mam czasu żeby nakładać cienie itp. sam w sobie wygląda dobrze ;) Myślę,że osobom,które tak jak ja preferują zwykłe szczoteczki od tych silikonowych,i zależy im na pogrubieniu ten tusz przypadnie do gustu ;)

A Wy używałyście tego tuszu? Co o nim myślicie?

Pozdrawiam,

niedziela, 29 kwietnia 2012

New in

Hej kochane!
Przepraszam za moją dłuższą nieobecność  ale niestety  natłok zajęć i szkoły robi swoje.
Na tydzień majowy trafiła się nam przepiękna pogoda, z czego korzystam wylegując się na działce. Korzystam ze słońca póki jest, bo chyba jak każdy nie lubię być bladziochem ;)

Ostatnio wybrałam się też na drobne zakupy. Wiele rzeczy mi się pokończyło m. in. podkład bez którego normalnie nie funkcjonuję ;) brakuje mi jeszcze do szczęścia dobrego pudru matującego.. Może polecicie mi jakiś? Może być sypki, w kamieniu, obojętnie byleby dobrze matował i długo się trzymał, bo podczas tych upałów moja twarz przypomina świecącą latarnię ;)
No a teraz przygotujcie się na porządna dawkę gadania, bo kto jak kto ale ja uwielbiam gadać o moich zakupach ;))


Na pierwszy ogień  oczywiście podkład. Planowałam kupić mojego wiosennego ulubieńca- Match Perfection ale niestety zostały tylko najciemniejsze kolory, a jako że potrzebowałam podkładu dosłownie na gwałt bo nie miałam już ani kropli poprzedniego, stwierdziłam,że może skuszę się na coś innego. I tak oto kupiłam podkład Kobo Ideal Cover. Na początku byłam przerażona jego konsystencją i kolorem, ale w chwili obecnej jestem bardzo zadowolona- mistrzowsko kryje.Mam tylko nadzieje,że mnie nie zapcha. Jak go dłużej potestuję to napewno wyskrobię dla Was recenzję ;)

Do tego żelowa kredka SuperShock od Avonu- nie ściera się ,super czerń, szkoda jedynie,że nie jest automatyczna ale z pewnością mogę ją nazwać najlepszą kredką do oczu (których i tak rzadko używam) jaką miałam..

No i jeszcze pomadka Nivei- moje małe uzależnienie, bo uwielbiam pomadki do ust, nie szminki tylko te pielęgnacyjne, zwłaszcza te ładnie pachnące- tym razem ta pachnie guawą. Dodatkowo daje śliczny kolor ustom i mieni się drobinkami, same zobaczcie:





Masło z biedronki, bardzo zachwalane trafiło do mojego koszyka od razu jak je zobaczyłam ale ostatecznie nie podpasowało mi ze względu na zapach. Napewno je zużyje, ale więcej nie kupię ;)

Skończył mi się krem na noc. Moja skóra nie ma jakichś szególnych wymagań jednak wiele rzeczy ją zapycha, dlatego najczęściej kupuję kremy dla dzieci- bez konserwantów, barwników, parabenów. O dziwo nie było mojego ulubionego migdałowego od Hipp więc na okres przejściowy kupiłam tego tutaj osobnika, który bardzo fajnie nawilża więc może przy nim zostane ;)

No i specyfik,który kupuję za każdym razem kiedy mam w planach opalanie.Fajnie natłuszcza skórę, i faktycznie wpływa na szybkość opalania, w dodatku uwielbiam jego zapach.



I coś na co zbierałam się już baardzo długo, mianowicie przyciemnienie koloru włosów. Kiedyś zapytałam się Was, w którym kolorze mi lepiej i większośc z Was odpowiedziała blond. Faktycznie, sama tak uważam w dodatku lepiej się w nim czuje ale przeszkadza mi to,że jest taki jasny i wygląda trochę sztucznie. Dlatego postanowiłam przyciemnić włosy ale tylko do poziomu 9.0 a nie do brązu. Będzie to lekka zmiana, a nie taka drastyczna jak w przypadku brązu. Trzymajcie tylko kciuki zeby wyszlo ;)!!

No, pewnie niewiele z Was przeszło przez ten nawał mojej gadaniny ;))
Życzę Wam miłego wypoczynku podczas tego majowego w sumie tygodnia ;)

Pozdrawiam,